1953: informacje prasowe

Z WIKI
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

XI - inne sekcje Kolejarza w cieniu piłkarzy

Życie Warszawy nr 284 z 28.11.1953 s. 5

docelowo Kiedy ludzie interesujący się sportem, rozmawiają o jakims kole, najczęściej mówi się o jego drużynie piłkarskiej. Konkretnie — jeśli np. mowa o warszawskim „Kolejarzu", rozmowa koncentruje się wokół gry, kłopotów, sukcesów i niepowodzeń piłkarzy. Pól biedy jeszcze, jeśli to sympatycy uważają sekcję piłkarską koła za najważniejszą. Gorzej, jeśli podobnie rozumują działacze.

A tak, niestety, dzieje się wśród działaczy warszawskiego „Kolejarza". Troska o koło ogranicza się u nich do treski o sekcję piłkarską, dokładniej o pierwszą drużynę. W tym duchu myślą i działają m. in. przewodniczący Rady Koła Rykiert czy członek Rady Koła Frenkiel. I ta nieuzasadniona „miłość" do jednej tylko dyscypliny sportu, to faworyzowanie nienajlepszych przecież — w tym konkretnym kole — zawodników, ciąży na pracy całego koła.

Warszawski „Kolejarz” ma doskonałą sekcję sportów motorowodnych (jej członkowie: Chybowscy, Gajecki, Gąsecki i Michel są posiadaczami rekordów świata), ma dobrych koszykarzy i koszykarki (męska i żeńska drużyna grają w I lidze; wśród koszykarzy i koszyk arek „Kolejarza” jest wielu reprezentantów dolski), bardzo dobrych pływaków (np. Werakso, Gryka), wielu czołowych lekkoatletów, dużo narciarzy, poza tym dobrze rozwijające się sekcje: strzelectwa sportowego, żeglarską, szachową, tenisa stołowego.

A w Radzie Koła, w Radzie Okręgowej, w Związku Zawodowym Kolejarzy a nawet w Ministerstwie Kolei, któremu podlega warszawski „Kolejarz", mówi się i myśli tylko o piłkarzach. I dmucha się na nich i chucha, obmyśla sposoby, żeby wrócili wreszcie do I ligi — sposoby zresztą „krzyżowane" skrzętnie przez rozpieszczonych piłkarzy — i w rezultacie praca w kole sprowadza się do opieki, nienajlepszej zresztą, nad garstką zawodników z jednej tylko dyscypliny sportu.

Polityka taka była prowadzona w kole sportowym przy Ministerstwie Kolei, tj. w warszawskim „Kolejarzu" od dawna. Były przewodniczący Rady Koła Skoczylas i wielu działaczy, jak: Kairmeliit i Grela, każdy z dotychczasowych kierowników sekcji piłkarskiej (a było ich kilku) potrafili narzucić sprawy piłkarzy wszystkim nieomal działaczom.

Rezultaty? Dobrze rozwijająca się sekcja bokserska nie ma drugiego trenera. Mizerski, który ma dość poważne sukcesy w przygotowywaniu młodych chłopców do pierwszego kroku, nie zawsze może zająć się ich dalszym losem. Giną oni potem wśród innych zawodników, marnują się częstokroć duże talenty, nie myśli się tak jak należy o rozwoju sekcji. Nie ma pieniędzy na wykupienie z reperacji rękawic bokserskich, są natomiast na wynajęcie kilku taksówek, które odwożą piłkarzy z hotelu na stadion. Tam czekają przeszło 2 godziny (a licznik bije) i odwożą ich z powrotem do hotelu. Tak przecież działo się w ub. niedzielę w Krakowie, podczas meczu o Puchar Polski z Gwardią.

Sekcja pływacka, która wychowała tej 1 klasy zawodników co Werakso i Gryka, nie otrzymuje żadnej pomocy z Rady Koła. Na szczęście jest samowystarczalna finansowo. Ma nawet pewne nadwyżki, które... zabiera koło na potrzeby piłkarzy.

Lekkoatleci „Kolejarza” borykają się z dużymi trudnościami. Np. kostiumy musiała im kupić Rada Główna Zrzeszenia, ponieważ koło nie dba o to zupełnie. A przecież warto zająć się sekcją, która ma coraz lepsze wyniki, która otworzyła niedawno pierwszą w Polsce dziecięcą szkolę lekkoatletyczną. Na treningach sekcji narciarskiej tłok. Przeszło 80 osób chce jeździć na nartach w barwach „K olejarza” . I tu na pracę sekcji pada cień piłkarzy. Rozleciała się nieomal zupełnie sekcja tenisa stołowego, która miała przecież dość poważne sukcesy.

Tylko wokół piłkarzy skupia się więc cały nieomal aktyw „Kolejarza". Gorzej jednak, że praca tego aktywu nie jest najlepsza, że przecież spodziewane wyniki w postaci np. powrotu drużyny do I ligi nie nastąpiły. Składa się na to wiele elementów. A więc przejęcie przez nowych działaczy starych metod faworyzowania piłkarzy, schlebiania im, kupowania ich dobrej gry za upominki (zegarki, radioaparaty wręczane przed ważniejszymi spotkaniami), a więc owa zła atmosfera w samej sekcji, której nikt dotąd nie tylko nie potrafił naprawić, ale nawet nie dostrzega.

Sprawa, którą poruszamy, jest aktualna nie tylko w warszawskim „Kolejarzu" Tak lub podobnie dzieje się w wielu kołach. Tak lub podobnie pracują działacze wielu zrzeszeń. Faworyzowanie piłki nożnej (z rzadka innych dyscyplin) godzi w rozwój koła i sportu w ogóle. W jego umasowienie i podniesienie poziomu wyczynowości. Paradoks opisanej sytuacji polega na tym, że mimo skupienia uwagi, jak np. w warszawskim „Kolejarzu", tylko na piłkarzach, źle się dzieje właśnie u tych piłkarzy. Podobnie zresztą, tzn.źle, dzieje się w całym polskim piłkarstwie. Przyczyny tego tkwią m. in. w złej pracy wewnątrz sekcji poszczególnych kół. Tkwią w nieewłaściwym wychowywaniu zawodników, w złym oddziaływaniu na nich i w prowadzeniu niesłusznej polityki. Tą kwestią, na przykładzie warszawskiego „Kolejarza", zajmiemy się w następnym artykule.
ST. PIOTROWSKI

XII - podsumowanie sezonu

Życie Warszawy nr 286 z 1.12.1953 s. 5