Zdzisław Sięga
Zdzisław Sięga |
---|
|
wspomnienia
"Takim wychowawcą na Polonii (opiekunem koła kibiców) był spiker Zdzisław Sięga, w czasie II wojny, żołnierz Szarych Szeregów. Gdy „Goryl” coś znów narozrabiał, pan Zdzisław krzyczał na niego, łapał się za serce lamentując: „Goryl – ty mnie do grobu zaprowadzisz”. Po czym rzecz jasna odpuszczał grzechy młokosowi, sam usprawiedliwiając winowajcę: „No tak, ale Ty Mirek na pewno się poprawisz i drugi raz tego nie zrobisz”. To, co łączyło starszego pana Sięgę, Mirasa i nas kibiców Polonii z tamtych lat, to bezgraniczna miłość do klubu."
(Robert Gawkowski, wspomnienie Mirka „Goryla” Gorczaka, DumaStolicy.pl[1])
Wspomnienia na stronie Fundacji Kultywowania Tradycji Koszykarzy Polonii Warszawa:
- Michał Listkiewicz: FB [2]
- Andrzej Nowak: FB[3], YouTube[4]
informacje, ciekawostki
- w 1982 r. otrzymał od Polskiego Komitetu Olimpijskiego Dyplom Honorowy Fair-Play [5]
- jego głos jako spikera Polonii utrwalony został w serialu "Dom" (odc. 12, 1997 r. - scena rozgrywająca się na stadionie Polonii; pocz. 18'42 [6])
informacje prasowe
"(...) Zdzisław Sięga ma bystre spojrzenie. Zaczął rozpoznawać tych najaktywniejszych, których strach by spotkać w ciemnej ulicy. Poszedł któregoś dnia „w miasto”, do nich. Dogadali się na zasadzie, że przecież lubią ten klub, a nie przynoszą mu chwały. Rzecz jasna nie poszło tak łatwo jak na papierze, nawet milicja odradzała kontakty sam na sam. Pan Zdzisio dał się lubić, zaakceptowali go. Byli w wieku od kilkunastu do trzydziestu kilku lat, niektórzy szczycili się barwnymi pseudonimami.
Trwało to nie tydzień, i nie miesiąc. Ale sytuacja zaczynała się zmieniać. Powstawała jakaś nowa nić wspólnoty z klubem. Ktoś zawstydził się, kiedy pan Zdzisio wytknął mu, że popił przed przyjściem na stadion. Ktoś idąc na mecz włożył odświętną koszulę. Ktoś podszedł do Sięgi w imieniu swej paczki zapytał: „Dziś było fajnie, no nie? Chłopaki się spisali”... Zaczynali się grupować w jednym sektorze, tworzyć zalążek sportowej społeczności.
Ci, o których mowa, nie są już dziś młodzikami. Przychodzą popatrzeć, zachowują się jakby z godnością. Starzy bywalcy! Za to wyżywa się młodzież, tworząca „Koło kibica”, które założył przed laty, i któremu patronuje Zdzisław Sięga. Mają cotygodniowe zebrania. Spotykają się z zawodnikami. Układają piosenki, dopasowując swoje słowa do znanych melodii, które później śpiewają podczas meczów. Dopingują swoja drużynę w każdej sytuacji, nie wykazując żadnej niechęci do rywali. Są uczniami, studentami, robotnikami. Jest ich około czterdziestu, tych z legitymacjami. Drugie tyle to kandydaci, bo byle kogo się nie przyjmuje. Jeśli pomnożyć to wszystko przez dwa lub trzy będziemy mieli liczbę sympatyków koła. Wystarcza ich na to, by zagłuszyć jakiś niepotrzebny gwizd przypadkowego kibica. Spiker-działacz zresztą czuwa. Bywa, że powierza mikrofon swemu zastępcy i idzie na trybunę, gdzie dostrzeże kogoś nieodpowiedzialnego. Potrafi przemówić mu do rozumu. (...)"
((kn), Jak to się robi. Puchar dla kibiców, "Trybuna Ludu" nr 277 z 29.11.1977 s. 10)
"Nie od rzeczy będzie, jeśli wspomnimy jeszcze o Klubie Sympatyków Polonii, który działa pod kierownictwem Zdzislawa Sięgi, jednego z zagorzałych zwolenników klubu."
(Mirosław Skórzewski, Jak za dawnych lat. Podwójne zwycięstwo "Czarnych koszul", "Stolica" z 1977-08-21 nr 34, s. 6)